Zamiast asfaltu wzrastają ogrody

23:53 0 Comments A + a -

[...] bowiem Trzeba dojrzeć w nim [mieście] realizację nowego piękna, piękna, które ma być pięknem wspólnym i ojczystym. 

Jakże łatwo jest to piękno dostrzec gdy przychodzi wieczór. Wszystko ucicha w nikłej poświacie latarni na równi uroczej z gwiazdami. I przenosi czytelnika Julian Przyboś do miejsca bardziej kameralnego, intymnego, ulica zmienia się w uliczkę, zamiast asfaltu wzrastają ogrody. I tak w utworze Wieczór płynie wolna chwila w romantycznych zaułkach. Warto również przespacerować się Ulicą Szeroką wraz z Józefem Czechowiczem, gdzie pierwszej gwiazdy wypełza pająk nad drogą wśród zamkniętych bram i ciszy.